/polana/ - POLANA

Politycznie niepoprawni


New Reply on thread #33
X
Max 20 files0 B total
[New Reply]

[Index] [Catalog] [Banners] [Logs]
Posting mode: Reply [Return]


Impulsem do napisania tego komentarza stał się dla mnie wywiad, jakiego portalowi Wirtualna Polska udzielił Jerzy Sarnecki, profesor kryminologii na Uniwersytecie w Sztokholmie. Pada w nim kategoryczna uwaga, że wpływ imigrantów na proces degradowania wizerunku Szwecji to wyłącznie propagandowy nonsens, wykreowany przez skrajnie populistyczne ruchy prawicowe o korzeniach neonazistowskich. W celu obalenia rzekomo ksenofobicznej narracji, forsowanej przez te środowiska w internecie, Sarnecki udostępnił prymitywny wykres swojego autorstwa, korelujący dynamikę przyrostu imigranckiej populacji z długofalowymi wskaźnikami zabójstw. I wyszło mu, że między jednym a drugim nie występuje żaden związek. Ba, stwierdził wręcz, że kiedyś było gorzej – dawniej pijani (biali) Szwedzi atakowali innych (białych) Szwedów nożami. W konsekwencji średnia liczba morderstw była wyższa niż obecnie. Jak można wywnioskować po wklejonych cytatach, nie podzielam hurraoptymizmu pana profesora (dalej JS) i zamierzam pokazać, że wbrew jego uspokajającym deklaracjom imigracja odciska niekorzystne piętno na statystykach szwedzkiej przestępczości.
Po pierwsze, gdy JP przekonuje, że trzydzieści lat temu policja indeksowała więcej zabitych w przeliczeniu na sto tysięcy mieszkańców niż dzisiaj, to ma rację, ALE trzeba tu powiedzieć, że w relacji do współczesności dysproporcja ta jest naprawdę niewielka. W najgorszej dekadzie po wojnie (1985-1995) Szwecja zanotowała wskaźnik 1.4 (zobacz str. 23), później objawił się trwały kurs spadkowy, który wyhamował i uległ odwróceniu w okolicach 2013 roku. Aktualnie współczynnik zabójstw wynosi tam 1.2.

 >>/34/
Po drugie, krytykom szwedzkiej polityki imigracyjnej chodzi nie tyle o to, że wraz z napływem kolejnych fal imigrantów przemoc eskaluje rekordowo ponad historyczną normę, lecz o udział tychże przybyszów w ogólnej puli przestępstw oraz ich nadreprezentację względem populacji autochtonów. JS wywinął się od odpowiedzi na tak postawione pytanie, klepiąc wyświechtane frazesy o dyskryminacji i biedzie [1], bo doskonale zdawał sobie sprawę, że odpowiedź musi być tylko jedna: bez imigrantów przestępczość w Szwecji zmalałaby drastycznie, w idealnym wariancie scenariusza nawet o ~60 proc. Co się zaś tyczy najgroźniejszych dla zdrowia i życia deliktów, to tutaj spośród czterech nadrzędnych kategorii:

 >>/35/
W minionym dziesięcioleciu udokumentowano również wyraźny wzrost ulicznych strzelanin w Szwecji. Te bezprecedensowe zmiany napędzają w ogromnej większości przypadków młodzi mężczyźni, uzbrojeni w nielegalną broń palną z rejonu Bałkanów, zasiedlający muzułmańskie getta (w debacie publicznej tudzież oficjalnych raportach rządowych zawsze używa się na ich określenie szyfrogramu “disadvantaged neighborhoods”, czytaj: ubogie dzielnice imigranckie). W przytoczonej podgrupie sprawców zwyżka przemocy była wyjątkowo jaskrawa – wskaźnik śmiertelności obrażeń postrzałowych skoczył siedmiokrotnie na przestrzeni analizowanego interwału. Przy okazji chciałbym uczulić, że oba wykresy na pewno nie oddają faktycznej skali problemu, urywają się bowiem w newralgicznym momencie, tj. na roku 2015, kiedy nastąpiła intensyfikacja wojen miejscowych klanów, zbieżna zresztą z przybyciem 162 877 azylantów, głównie z Syrii, Afganistanu, Iraku i Somalii.

 >>/36/
Choć kwestia ta niesamowicie komplikuje albo wręcz uniemożliwia robienie porównań między krajami z powodu głębokich różnic w podejściu do definiowania, rejestrowania i klasyfikowania poszczególnych deliktów przez lokalne organy ścigania (patrz cytat z tej publikacji), to jednak absolutnie nie oznacza, że nic merytorycznie sensownego nie da się wydukać o niepokojąco rosnącym zagrożeniu przemocą seksualną w Szwecji. Istnieją sprawdzone, alternatywne narzędzia do szacowania częstości występowania gwałtów w populacji; mało tego – niedawno ukazał się zrecenzowany artykuł, rzucający snop światła na bez przesady najpilniej strzeżoną tajemnicę szwedzkich kronik kryminalnych, mianowicie udział obcokrajowców w statystykach zgwałceń. Wystarczy powiedzieć, że po ujawnieniu tych “drażliwych informacji” sygnatariusze referatu znaleźli się na radarze prokuratury za rzekome złamanie zasad etyki naukowej.

 >>/37/
Na początek warto sobie uzmysłowić, że oprócz Szwedów są w Europie jeszcze ledwo dwie nacje, które przy kompletowaniu danych wsadowych nt. gwałtów posługują się ekwiwalentną metodyką. Należą do nich Duńczycy oraz Belgowie (zobacz tabela z tego sprawozdania Brå). Dzięki temu możemy bezpiecznie zestawić ze sobą długoterminowe wskaźniki, pochodzące bezpośrednio z ich policyjnych źródeł. Rezultaty takiego zabiegu każą przypuszczać, że pod wierzchnią warstwą słodkiej propagandy złe rzeczy dzieją się w państwie szwedzkim [4]:

 >>/38/
Obiektywnie najlepszym sposobem mierzenia poziomu przemocy w ujęciu całego kontynentu pozostają mimo wszystko sondaże wiktymizacyjne. Ich pryncypialną zaletą jest standaryzacja formularzy z pytaniami, ujednolicenie kluczowych pojęć i brak konieczności opierania się na, nierzadko wadliwych i wybiórczo egzekwowanych, normach protokołowania meldunków przez policję. Najszerzej zakrojone przedsięwzięcie badawcze, jakie kiedykolwiek uruchomiono na tym polu w granicach Unii Europejskiej, które dotyczyło problematyki napaści seksualnych na kobiety w państwach członkowskich, przeprowadziła w roku 2012 Europejska Agencja Praw Podstawowych (The European Union Agency for Fundamental Rights, akronim FRA). Próba: losowa, 42 tysiące respondentek (średnio 1500 osób na kraj). Procedury: ankiety połączone z anonimowymi wywiadami; kobietom zapewniono komfort psychiczny, izolując je od partnerów; kwestionariusze odpowiednio doprecyzowano, żeby uniknąć nieporozumień z interpretacją rozmaitych określeń. Otrzymane wyniki potwierdziły tylko spekulacje wysnuwane z policyjnych statystyk: Szwecja cechuje się relatywnie wysokim stopniem natężenia przemocy wobec kobiet (dla kontrastu Polska uplasowała się na dolnych szczeblach rankingu [5]):

 >>/39/
Czas wsadzić kij w mrowisko i poruszyć ekstremalnie toksyczne (zwłaszcza w lewoskrętnych kręgach polityczno-kulturalno-akademickiej elity intelektualnej, do której niewątpliwie aspiruje także JS) zagadnienie – kto w końcu gwałci w tej Szwecji? “Gazeta Wyborcza” skłania się ku opcji, że lepiej tego nie wiedzieć. Ja z kolei kilka akapitów wcześniej zawadziłem o pewien artykuł naukowy. W abstrakcie czytamy, że większość gwałcicieli (blisko 60 proc.) rekrutuje się z grupy “imigranckiej”. Ale co to właściwie znaczy w tym kontekście? Proponuję spojrzeć na tablicę nr 2 ze zbiorczym opisem pochodzenia 3039 skazańców.

 >>/40/
Najpierw ogólna obserwacja/przestroga/rada: w celu identyfikacji miejsca urodzenia sprawców i ich biologicznych rodziców Khoshnood et al. posłużyli się (zamiast gradacją rasową/etniczną) podziałem na regiony geograficzne, czyli najbardziej chyba rozmytym i neutralnym kryterium. Przykładowo: w tabeli uwzględnili Europę Wschodnią i Azję, tj. dwa olbrzymie i zróżnicowane narodowościowo terytoria. Na obszarze azjatyckim żyją przecież afgańskie plemiona/Talibowie (dopuszczający się wszelakich, motywowanych doktryną szariatu, okrucieństw wobec kobiet) i Japończycy (mentalnie ich totalne przeciwieństwo). Europa Wschodnia natomiast rozciąga się od Rosji poprzez Bułgarię, a na Polsce kończąc, przy czym cudzoziemcy z Polski mogli trafić równie dobrze do koszyka zachodnioeuropejskiego (unijnego), gdyż autorzy pracy w żadnym momencie tego nie klarują. W efekcie jakiekolwiek twarde konkluzje powinny być mitygowane świadomością, że w gronie imigrantów-gwałcicieli znajdują się nacje, których przedstawiciele minimalnie wykrzywiają szwedzkie statystyki przemocy seksualnej i nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa publicznego. Działania prewencyjne i represje, aby były skuteczne, muszą być zogniskowane na tzw. podejrzanych wysokiego ryzyka.

 >>/41/
Ostatnia uwaga na marginesie: mówimy wyłącznie o przestępcach skazanych prawomocnym wyrokiem. Jest rzeczą udowodnioną i bulwersującą (patrz komunikat Amnesty International na wstępie), że lwia część gwałtów w Szwecji nigdy nie kończy się aresztowaniem napastnika, zaś w przypadku aresztowania raptem niewielki procent oskarżonych staje przed sądem. W okresie 2011-2015 wskaźnik skazań był tam prawie 35 razy niższy aniżeli wskaźnik zgłoszeń odebranych przez policję:

 >>/42/
Wracając do publikacji Khoshnooda et al. – przez szesnaście lat Murzyni z Afryki + Arabowie z Bliskiego/Środkowego Wschodu, ewentualnie ich potomstwo urodzone na terenie Szwecji (w sumie 853 osoby) popełnili niemalże 30 proc. wszystkich gwałtów i usiłowań zgwałceń, zwieńczonych wyrokiem sądowym, choć reprezentują ~7 proc. ludności (link). Jeśli zawęzić ich wkład jedynie do subkategorii “imigranckiej”, to odsetek gwałcicieli wzrasta do 47 proc.

Teraz już wiadomo, czemu za obnażenie tych statystyk poszczuto badaczy prokuraturą.

Wątek kończę urywkiem eseju Cheryl Benard [5], który ładnie spina klamrą treść blognotki:

Na trop trzeciej hipotezy naprowadził mnie mój afgański przyjaciel, biegły tłumacz sądowy. Na podstawie setek rozmów, jakie odbył z młodymi mężczyznami z Afganistanu w ciągu ostatnich kilku lat profesjonalnej kariery, doszedł do wniosku, że głównym motywem ich zachowania jest głęboka i niesłabnąca pogarda dla zachodniej cywilizacji. W ich mniemaniu, Europejczycy to wrogowie, zaś europejskie kobiety stanowią swoiste łupy wojenne, podobnie zresztą traktują mieszkania socjalne, zasiłki pieniężne i paszporty. Lokalne prawa nie mają dla nich znaczenia, bo w ostateczności Europa i tak ma upaść pod naporem najeźdźców, na których czele kroczą właśnie oni. Asymilacja z tubylcami i ciężka praca mijają się z celem – Europejczycy są za słabi, by należycie karać ich za łamanie prawa. Dni Europy są policzone.


Post(s) action:


Moderation Help
Scope:
Duration: Days

Ban Type:


10 replies | 0 file
New Reply on thread #33
Max 20 files0 B total